Carstwo Rusowskie

W ciągu ostatniej doby południową granicę Krupii przekroczyło niemal 1200 uciekinierów z ogarniętej chaosem i anarchią Kartwelii. Przybysze znaleźli schronienie w miejscowościach Paniardowo i Celebnyje Wody.

Na granicy odnotowano również 15 napadów rabunkowych ze strony kartwelskich anarchistycznych bandytów.

Na granicy pojawiają się kolejni uciekinierzy. Łączna liczba wzrosła do 3700.
Anarchiści dopuszczają się ostrzału przygranicznych miast i wsi w Kartwelii.
Grupy niektórych uchodźców zmierzają w kierunku stolicy z prośbą o pomoc i interwencję samego Cara.

Gdy Książę Zamycki dowiedział się o sytuacji na granicy, przerwał swój kilkudniowy pobyt w Sławogrodzie i udał się południowy wschód do doliny rzeki Turuk, gdzie znajduje się przejście graniczne między Rusowią a Kartwelią. Na miejscu Książę sfinansował obiad dla uciekinierów i rozmawiał z nimi - sporą ich część stanowiły kobiety i dzieci. Z ich opowiadań wyłania się dramatyczny obraz - Kartwelia, która dotychczas była spokojnym i pięknym krajem, została opanowana przez bandy bezbożnych anarchistów. Bandyci walczą między sobą o władzę oraz nierzadko wciągają w swoje rozgrywki także cywili: terroryzują ich, kradną im owoce ich pracy, palą całe wsie, gwałcą kobiety, porywają dzieci i przymusowo wcielają do swoich band mężczyzn w sile wieku. Cała sytuacja zmusiła rodziny Kartwelijczyków do opuszczenia ojczyzny i udania się na północ, do Rusowii.

Wśród uciekinierów w dolinie Turuk była też grupa kilkuset mężczyzn w sile wieku. Jak mówili w rozmowach z Księciem, nie chcą oni dla siebie azylu w Rusowii. Deklarują, że są tu jedynie chwilowo i zamierzają zorganizować się tak, by mogli wkrótce wrócić i przeciwstawić się bandom grabiącym Kartwelię.

- Wasza Książęca Wysokość, my nie chcemy od Was ryby. My jesteśmy tu po to, żeby szybko skonstruować dobrą wędkę i zaraz wracać na wzburzone jezioro.

Czy na powstałą sytuację zareaguje władza centralna? Póki co uciekinierów jest stosunkowo niewiele, jednak ich liczba rośnie z godziny na godzinę. Gościny większości z nich udziela miejscowa ludność południowego pogranicza Rusowii. Część jednak udaje się dalej na północ. Wraz z nimi udał się i Książę Zamycki, który jednak przed swoim odjazdem wspomógł finansowo miejscowych gospodarzy goszczących uciekinierów.

Cerkiew Prawosławna oczywiście nie pozostawi chrześcijańskich braci i sióstr, ogarniętych wielką tragedią i cierpieniem. Metropolita sławogrodzki i całej Rusowii odwiedził m. in. Paniardowo, gdzie spotkał się z uchodźcami. Odprawiona została również modlitwa o pokój w sąsiedniej Kartwelii, a następnie Jego Eminencja otworzył Dom Pomocy Poszkodowanym.

36 anarchistycznych bojowników próbowało przedrzeć się dziś przez granicę Carstwa Rusowskiego.
Zostali oni skutecznie wyparci przez funkcjonariuszy Ochrany.